- Całe mieszkanie mam zawilgocone i zagrzybione - skarży się mieszkaniec Kościerzyny. - Miasto przydzieliło mi już trzeci lokal w takim stanie - dodaje. Miasto jednak odpiera oskarżenia użytkownika lokalu.
Pan Mariusz jest osobą samotną i niepełnosprawną. Również intelektualne ograniczenia sprawiają, że jest czasami nieporadny. Mieszka w bloku przy ul. Tomasza Rogali. Znajdująca się na parterze kawalerka składa się z pokoju i ciasnej łazienki. Kuchnia to tylko umowne miejsce w izbie, gdzie ustawiona jest elektryczna kuchenka. Najemca skarży się, że od kilku lat do mieszkania przez nieszczelne ściany dostaje się woda, szczególnie w czasie ulew.
- Nieraz mi zalało podłogę, teraz wilgoć opanowała całe mieszkanie - opowiada nam zdenerwowany. - Nie da się tu mieszkać, wszystko zabutwione, żywność zaraz się tu psuje, a ja się od tego powietrza duszę - mówi pan Mariusz. Na dowód pokazuje nam zaświadczenie od lekarza chorób wewnętrznych, w którym jest napisane, że "pacjent mieszkający w złych warunkach socjalnych, mieszkanie zagrzybione, obciążony wrodzoną chorobą serca, złe warunki mieszkaniowe przyczyniają się do pogorszenia stanu zdrowia, nasilenia duszności".
Zapytaliśmy prezesa Kościerskiego Towarzystwa Budownictwa Społecznego (zarządza między innymi komunalnymi lokalami) czy znana jest mu sytuacja pana Mariusza. Prezes obiecał zbadanie sprawy. Wkrótce wysłał tam swojego pracownika, który sprawdził stan lokalu. - Niestety, mieszkanie jest eksploatowane w sposób nieprawidłowy - powiedział nam prezes, gdy skontaktowaliśmy się ponownie. - Najemca chcąc oszczędzać na cieple zakręca zawór od kaloryfera i jednocześnie zamyka bardzo szczelne okna - mówi prezes. - Stąd wewnątrz lokalu nie ma cyrkulacji powietrza - dodaje.
Zwróciliśmy się z pytaniem do burmistrza Kościerzyny. Okazuje się, że Michał Majewski zna sprawę pana Mariusza i jest tego samego zdania, co prezes KTBS. - Niestety, to kolejne mieszkanie, które zostało temu panu przydzielone i w którym sytuacja z nieprawidłową eksploatacją się powtarza - wyjaśnia burmistrz.
Najemca jednak twierdzi, że miasto przydzieliło mu po raz kolejny zawilgocone mieszkanie. - Jestem biedny i niepełnosprawny i dlatego nikt się ze mną nie liczy, więc dają mi najgorszy lokal z możliwych - mówi z rozgoryczeniem pan Mariusz. - Jestem zapisany w kolejce w urzędzie miasta na inne mieszkanie, nawet MOPS mi pomógł wypełnić wniosek, ale pewnie nigdy mi nie dadzą lepszego, bo zawsze mnie będą zbywać - dodaje ze smutkiem.
(ak)